5 listopada 2019 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł w sprawie żądania naprawienia szkody z tytułu majątkowych praw autorskich. Pytanie w tej sprawie zadał Sąd Najwyższy. Niewątpliwie wiele środowisk twórczych ucieszyło się z tego orzeczenia, w którym skład orzekający stwierdził, że w razie naruszenia majątkowych praw autorskich, można dochodzić dwukrotności przysługującego wynagrodzenia. Dlaczego jednak to orzeczenie, które uznaje twórców za słabszą stronę procesu, jest naprawdę istotne?
Nie był to pierwszy raz, kiedy przedmiotem kontroli Trybunału była wysokość wynagrodzenia za naruszenie praw autorskich. W zakończonej wyrokiem z dnia 23 czerwca 2015 r. Trybunał uznał za niekonstytucyjny przepis stanowiący, iż „uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osoby, która naruszyła te prawa, między innymi, naprawienia wyrządzonej szkody poprzez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione – trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu”. To orzeczenie zapoczątkowało długi spór, ponieważ jeśli niekonstytucyjne jest domaganie się trzykrotności stosownego wynagrodzenia, wiele osób zaczęło się zastanawiać, co z dwukrotnością?
Kiedy jednego dnia Sąd Najwyższy mówi tak, a drugiego nie…
W międzyczasie oliwy do ognia dolał sam Sąd Najwyższy odmawiając wyrokiem z dnia 10 listopada 2017 r. zasądzenia dwukrotności wynagrodzenia twórcy i powołując się na rzekomą niezgodność omawianego przepisu z Konstytucją. W tym samym 2017 r. pojawiały się też wyroki Sądu Najwyższego, których konkluzje były zupełnie inne, a mianowicie że jest możliwe zasądzenie dwukrotności wynagrodzenia. Wydaje się jednak, że Sąd Najwyższy postanowił rozwikłać ten spór raz na zawsze, kierując pytanie w tym zakresie do Trybunału Konstytucyjnego. Sprawa dotyczyła sporu pomiędzy operatorem telewizji kablowej (pozwany) i Stowarzyszeniem Filmowców Polskich (powodem). Ponieważ pozwany nie zawarł z powodem umowy licencyjnej, ten wytoczył powództwo o zapłatę dwukrotności wynagrodzenia przysługującego twórcy za wskazany okres, pomniejszonego o kwotę, którą strona pozwana uiściła na rzecz powoda.
Analizowany przepis ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych skutecznie niweluje różnice szans zachodzących między stronami stosunku cywilnoprawnego wynikającego z naruszenia autorskich praw majątkowych przez ich bezprawne wykorzystanie. Jak wskazał Trybunał w uzasadnieniu: „Uprawniony z tytułu autorskich praw majątkowych jest w takiej okoliczności słabszą stroną relacji, co wynika z trudności zarówno możliwości wykrycia naruszenia jak i udowodnienia konkretnej wysokości poniesionej szkody. Z tego powodu zdjęcie ciężaru udowodnienia wysokości szkody i ustawowe przyznanie prawa do dochodzenia dwukrotności należnego wynagrodzenia, jest unormowaniem skutecznym z punktu widzenia celu wynikającego ze wskazanych konstytucyjnych wzorców kontroli.”
Wszystko po to, aby naruszenie było nieopłacalne
Ponadto Trybunał podkreślił, że dwukrotność, w przeciwieństwie do niezgodnej z Konstytucją trzykrotności, nie jest uzależniona od winy podmiotu naruszającego prawa autorskie. Gdy jeszcze możliwa była trzykrotność, wiele osób podnosiło, że takie rozwiązanie ma cechy kary cywilnej, natomiast żądanie dwukrotność stosownego wynagrodzenia z pewnością takich cech nie posiada.
Oprócz tego, że Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął ten spór prawno-autorski, to orzeczenie dało twórcom coś jeszcze. Dzięki temu, że Trybunał stwierdził, że żądanie dwukrotności wynagrodzenia za naruszenie autorskich praw majątkowych jest zgodne z Konstytucją, więcej osób uwierzy, że warto o tą dwukrotność powalczyć. Jeśli wysokość odszkodowania byłaby równa wynagrodzeniu za opłatę licencyjną, ktoś mógłby stwierdzić, że ostatecznie ten, kto legalnie korzysta z cudzego prawa na podstawie umowy nie różni się od tego, kto bezprawnie takie prawo narusza. A przecież nie należy zapominać, jaka idea przyświeca możliwości zasądzenia dwukrotności stosownego wynagrodzenia – aby po prostu nie opłacało się naruszenie cudzych praw wyłącznych.
Chcesz zarejestrować znak towarowy? Pamiętaj, aby go używać!
Zgłaszając znaki towarowe, należy wskazywać dla jakich towarów i usług dany znak ma być zarejestrowany. Co więcej, takie wskazanie powinno precyzyjnie i dokładnie określać towary i usługi, dla których poszukiwana jest ochrona. A jeśli będzie inaczej, czy w takim wypadku znak zostanie zarejestrowany? A nawet jeśli będzie zarejestrowany, czy będzie można taki znak unieważnić?
16 października 2019 r. Rzecznik Generalny wydał opinię w sprawie Sky przeciwko SkyKick (C-371/18). Opinia Rzecznika nie jest wiążąca dla Trybunału Sprawiedliwości UE, ale najczęściej wyrok Trybunału jest zbieżny z opinią Rzecznika Generalnego. W tej sprawie Trybunał ma za zadanie odpowiedzieć na kilka pytań, m.in.:
– czy znak towarowy może zostać unieważniony na takiej podstawie, że lista towarów i usług nie została sporządzona w wystarczająco jasny i precyzyjny sposób?
– czy jeśli strona zgłasza znak towarowy dla towarów i usług, dla których nie zamierza używać oznaczenia, czy takiemu zachowaniu można przypisać złą wiarę? A jeśli tak, czy może to wpływać tylko na te towary i usługi, czy może na wszystkie, dla których znak został zgłoszony (lub zarejestrowany)?
Brak precyzji nie jest podstawą do unieważnienia, ale…
Odpowiadając na pierwsze pytanie Rzecznik Generalny stwierdził, że podstawy do unieważnienia stanowią zamknięty katalog, w którym nie zawiera się brak jasności i precyzji przy tworzeniu listy towarów i usług. Jednakże zgłaszanie oznaczeń dla bardzo szeroko ujętych towarów i usług, a następnie nie używanie dla nich tego oznaczenia, może być związane z działaniem przeciwko porządkowi publicznemu. Dlaczego?
Rejestracja znaku towarowego dla konkretnych towarów i usług wiąże się z uzyskaniem monopolu na używanie oznaczenia dla towarów i usług, które zostały wymienione w zgłoszeniu. Jeżeli możliwe będzie udowodnienie, że dana firma zgłosiła znak towarowy dla towarów lub usług, których nie zamierzała używać, to takie działanie może rzeczywiście świadczyć o złej wierze zgłaszającego. Zdaniem Rzecznika Generalnego możliwe więc będzie złożenie wniosku o unieważnienie znaku towarowego, który był zgłoszony dla bardzo szerokiej liczby towarów i usług, gdzie tylko część z tych towarów i usług jest rzeczywiście używana w obrocie. Dla niektórych firm stosujących takie praktyki wyrok może mieć zatem poważne konsekwencje.
Czy to koniec ze strategią szerokiego zgłaszania znaków towarowych?
Firmy często rejestrują swoje znaki dla bardzo wielu towarów i usług. Jest to zabieg prewencyjny – nawet jeśli teraz nie używają tego oznaczenia dla danych towarów i usług, jest to pewne zabezpieczenie na przyszłość. Rejestracja znaków dla szerokiej gamy towarów i usług, których firmy następnie nie zamierzają używać uniemożliwia innym podmiotom korzystanie z takiego oznaczenia bez pozwolenia właściciela praw do znaku. Jeżeli Trybunał Sprawiedliwości UE odpowie na zadane pytania zgodnie z linią zaprezentowaną przez Rzecznika Generalnego, bardzo możliwe, że spowoduje to bardziej restrykcyjne podejście Urzędów do rejestracji znaków z bardzo długą listą towarów i usług. Z drugiej strony, otworzy możliwość składania wniosków o unieważnienie znaku towarowego z powodu braku rzeczywistego używania znaku w obrocie.
Poprzedni Newsletter IP 10/2019