Affe Company Logo

Za gapiostwo się płaci, ale nie wszystko stracone

Założyłaś/-eś swój biznes, a Twoje produkty rozchodzą się jak świeże bułeczki? A czy zgłosiłaś/-eś do ochrony logo, którym się posługujesz? Konkurencja i producenci podróbek zacierają ręce, żeby zarobić na Twoim spektakularnym sukcesie…

Ostatnio na ten temat głośno jest za sprawą filmiku opublikowanego na serwisie YouTube, w którym jeden z członków „Ekipy”[1] jeździ po straganach z pamiątkami i szuka produktów z logo tej grupy.  Z uwagi na olbrzymią popularność „Ekipy” nie było to trudne zadanie – podróbki zalały deptaki w turystycznych miejscowościach. W Internecie zawrzało, gdy okazało się, że „Ekipa” nie chroni swojego logo jako znaku towarowego. W tym „hot news” jest ziarenko prawdy – „Ekipa” nie ma jeszcze zarejestrowanego logo. Ale wniosek o udzielenie prawa ochronnego złożyli w Urzędzie ds. Własności Intelektualnej UE (obecnie trwa okres sprzeciwowy)[2]. Jeżeli oznaczenie uzyska prawo ochronne, to będzie chronione od dnia zgłoszenia. Tak więc „hot news” okazał się nie być taki „hot”…

Wracają do tematu – co zrobić jeśli, w przeciwieństwie do „Ekipy”, nie pomyśleliśmy o ochronie naszego logo?

CZYN NIEUCZCIWEJ KONKURENCJI.

Z pomocą przychodzi nam ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji[3]. Ustawa wymienia zachowania przedsiębiorców, które mogą stanowić czyn nieuczciwej konkurencji. Jednym z nich jest oznaczanie produktów w ten sposób, że może to wprowadzić klientów w błąd co do pochodzenia tych produktów. Czynem nieuczciwej konkurencji jest również naśladowanie gotowego produktu, czyli potocznie mówiąc sprzedaż podróbek.

Jeżeli więc konkurencja posługuje się naszym logo, możemy pójść do sądu powołując się na naruszenie zasad uczciwej konkurencji. Jednak w sądzie napotkamy trudności, które by się nie pojawiły, gdybyśmy uzyskali prawo ochronne na nasz znak.

Poza wykazaniem, że oznaczenia są na tyle podobne, że mogą wprowadzać klientów w błąd, dodatkowo musimy udowodnić, że to my zaczęliśmy posługiwać się spornym oznaczeniem na rynku jako pierwsi. Fakt ten nie jest nigdzie odnotowany. To sąd – na podstawie przedstawionych mu informacji – będzie oceniał, który przedsiębiorca zaczął używać oznaczenia. Wszystko zależy więc od tego, czy będziemy w stanie to wykazać i jakie dowody przedstawimy.

ZNAK POWSZECHNIE ZNANY.

Inną opcją jest wykazanie, że nasz znak jest powszechnie znany. W ustawach na próżno szukać definicji znaku powszechnie znanego. Na potrzeby tego artykułu przyjmijmy jedną z obowiązujących teorii która mówi, że taki znak musi być znany wśród co najmniej 50 % rzeczywistych i potencjalnych odbiorców (czyli osób, które są nabywcami danego towaru i które mogą być zainteresowane jego nabyciem).  Jeżeli przedsiębiorca to wykaże, to może cieszyć się jego ochroną bez konieczności rejestracji. Brzmi banalnie? Nic bardziej mylnego…

Wykazanie takiej znajomości znaku wiąże się z koniecznością przedstawienia ogromu dowodów, często gromadzonych latami. W praktyce jest to wyjątkowo trudne i zdarza się bardzo rzadko.

NIE WSZYSTKO STRACONE…

… ale znacznie łatwiej dochodzić swoich praw na podstawie uzyskanego świadectwa ochronnego na znak towarowy.

Po pierwsze, nie musimy wykazywać, że to my jako pierwsi używaliśmy naszego oznaczenia. Na świadectwie znajduje się bowiem data zgłoszenia danego oznaczenia.

Po drugie, nie musimy wykazywać, że nasz znak jest znany ponad 50 % potencjalnych i rzeczywistych nabywców.

Warto więc już na samym początku zainwestować i zgłosić swoje oznaczenie do ochrony. Z pewnością pozwoli to uniknąć wielu problemów i kosztów…


Autorką artykułu jest Katarzyna Kozyra.

[1] Grupa twórców działająca m.in. na platformie Youtube, którzy sprzedają m.in. ubrania ze swoim logo.

[2] Nr zgłoszenia 018463825.

[3] Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, Dz.U. 1993 Nr 47, poz. 211, t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1913.

Dowiedz się więcej: