Affe Company Logo

Przedsiębiorco, uważaj na nieuczciwe praktyki rynkowe. Wszystko, co robisz, może być wykorzystane przeciwko tobie.

W ostatnich tygodniach światek portali plotkarskich (a za nim media elektroniczne) do czerwoności rozgrzały informacje o aferze „metkagate”. Blogerka modowa o pseudonimie przypominającym pewną markę samochodów przeżyła czołowe zderzenie z bezlitosną rzeczywistością. Próbując wrzucić piąty bieg w wyścigu o względy konsumentów, zaliczyła bolesny zjazd na pobocze wskutek wykrycia przez klientów, że jej firma sprzedaje zagraniczną odzież, jako wyprodukowaną w Polsce. I nie byłoby to szczególnie bulwersujące, gdyby nie fakt, że ekskluzywne koszulki sprzedawane po cenie 200 zł sztuka (z metką Made in Poland) były w rzeczywistości produkowane za ułamek tej kwoty przez marokańską firmę.

Kłamstwo ma krótkie nogi

Zgodnie z prawem przedsiębiorca nie może wprowadzać konsumentów w błąd. Wprowadzanie w błąd może w szczególności dotyczyć cech produktu, w tym jego pochodzenia geograficznego
lub handlowego, ale też ilości produktu, jego jakości, sposobu wykonania, czy składników. W praktyce wszystkie informacje przekazywane przez przedsiębiorcę, a dotyczące produktu, muszą więc być zgodne z prawdą. Jeżeli jest inaczej, przedsiębiorca dopuszcza się nieuczciwej praktyki rynkowej polegającej na wprowadzaniu konsumentów w błąd. Takie z kolei działanie lub zaniechanie może być podstawą interwencji Prezesa UOKiK.

Konsument kontratakuje, a Prezes UOKiK wie, co w trawie piszczy

Nie jest tajemnicą, że Prezes UOKiK regularnie monitoruje rynki, sprawdzając czy przedsiębiorcy działają zgodnie z prawem. Jakby tego było mało może też korzystać z narzędzi inwigilacyjnych takich, jak dostęp do tajemnicy bankowej, skarbowej, czy nawet przeszukania w siedzibach przedsiębiorców. Na dodatek może stosować wobec przedsiębiorców prowokacje metodą „na tajemniczego klienta”. Najważniejszym jednak źródłem informacji o występkach przedsiębiorców są dla niego skargi pokrzywdzonych konsumentów. Tak było i w przypadku „metkagate”, bowiem zaledwie kilka dni po wybuchu afery Prezes UOKiK Tomasz Chróstny ogłosił, że urząd przyjrzy się sprawie sprawdzając, czy trzeba wszcząć postępowanie w sprawie firmy blogerki.

Droga na skróty może drogo kosztować

W 2019 r. na 75 decyzji dotyczących praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów (ZIK) aż 40 zawierało zarzuty w sprawie praktyk wprowadzających w błąd. Znaczy to, że walka z praktykami wprowadzającymi w błąd jest jednym z priorytetów Prezesa UOKiK w zakresie rynków B2C. Trzeba pamiętać, że wydając dotyczące ich decyzje organ nie stosuje taryfy ulgowej. Wprowadzenie konsumentów w błąd może oznaczać karę finansową w wysokości do 10% obrotu przedsiębiorcy w roku poprzedzającym nałożenie kary. Oprócz tego Prezes UOKiK może próbować zmusić przedsiębiorcę do zwrotu korzyści osiągniętych od konsumentów. Mało kto wie, że od niedawna kara finansowa może też dotknąć „osoby zarządzającej”, która w ramach swojej funkcji umyślnie dopuściła do popełnienia przez przedsiębiorcę praktyk naruszających ZIK. Taka kara może sięgać nawet do 2 000 000 zł.

Po pierwsze, nie szkodzić

Z pozoru niewinne zaniedbanie może doprowadzić do lawiny sankcji, które poważnie nadwyrężą finanse firmy. Warto więc pamiętać, że to, co dla nas oczywiste, może nie być aż tak jasne dla konsumentów. Urząd traktuje relacje B2c ze specjalną troską, którą powinno się, dla własnego dobra, podzielać. Utrata prędkości przez biznes blogerki modowej to dobra lekcja także dla dużych graczy. W końcu upadek z wysoka boli bardziej, a Prezes UOKiK nie ma w zwyczaju patrzeć przez palce na wprowadzanie konsumentów w błąd nawet, jeśli doszło do niego całkowicie nieumyślnie.

Autorem artykułu jest Krzysztof Witek.


Dowiedz się więcej: